Podróże Przemyślenia

W krwiobiegu miast

Lubię myśleć o mieście jak o żywej tkance. Im więcej ich odwiedzam, tym bardziej jestem przekonana, że każde miasto to (prawie) autonomiczny, żywy organizm. I każde z nich jest inne.

Poszczególne elementy miasta tworzą ściśle powiązane ze sobą układy działające w specyficznej symbiozie. Jedne bez drugich nie mogą istnieć – bez nich nie byłoby wpółczesnego miasta. To one tworzą je, budują lub niszczą i uśmiercają.

Systemy energetyczne, telekomunikacyjne, wodno-kanalizacyjne, sieci transportowe, zaopatrzenia w żywność, utrzymywania bezpieczeństwa i porządku, systemy ochrony zdrowia, obiekty oświaty i kultury, obiekty i ośrodki socjalne, infrastruktura drogowa, przestrzeń sportowo-rekreacyjna. Miasta to niesamowicie skomplikowane struktury, które nas karmią, ubierają, bawią, chronią i kształtują. A my kształtujemy je, bo charakter miasta zależy od charakteru jego mieszkańców.

Komunikacja miejska mówi bardzo wiele o mieście, dlatego nie wyobrażam sobie zwiedzenia danego miasta bez choć jednej przejażdżki metrem czy tramwajem, bez zaglądnięcia do jego wnętrza.

Czy nie zastanawialiście się dlaczego słowo arteria określa zarówno tętnice – niezbędny element krwiobiegu, jak i „ważny szlak komunikacyjny”? Jak tętnice w naszym ciele dostarczają czerwone krwinki do każdej, nawet najdalszej komórki organizmu, tak system komunikacji miejskiej dowozi nas – mieszkańców miast w ich najdalsze peryferia.

Każde miasto tworzy inny system, dostosowany do specyficznych warunków i potrzeb. I tak w gruzińskiej Cziaturze kolejki linowe z czasów Stalina nadal wożą mieszkańców miasta i ciekawskich turystów.  Dar Es Salaam nauczy nas wsiadać i wysiadać z rozbiegu do jadącego po wybojach dala dala. W Wilnie wsiądziemy do dawno zapomnianego już u nas trolejbusu. W Oslo metro nagle opuści swoje podziemne tunele by wywieźć nas na górę u podnóży skoczni Holmenkollbakken. W Wenecji zabierze nas z przystanku tramwaj… ale wodny. W Stambule zmienimy kontynent w ciągu zaledwie 3 minut, wsiadając do podziemnego pociągu Marmaray. W Tokio możemy zgubić się w podziemnym mieście wyrosłym wokół stacji metra Shinjuku. W Krakowie wsiądziemy do tramwaju, ale w Poznaniu już do bimby. W Warszawie wysiądziemy na pętli, w Łodzi na krańcówce (dodatkowo mając w kieszeni „migawkę”, zamiast „karty miejskiej”).  No i czy wyobrażacie sobie Lizbonę nie poprzecinaną wąskimi torami?

Ten krwiobieg miasta naprawdę fascynuje. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek powstanie post na jego temat, dlatego też materiały, które z czasem pozbierały się same, są zupełnie amatorskie, zrobione zazwyczaj przypadkiem, dla jaj, dla siebie na pamiątkę lub „by pokazać mamie”. Niemniej, mam nadzieję, że Wam się spodoba 🙂

Nie bądź sknera,
podziel się z innymi!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Psst... na tej stronie dostaniesz ciasteczko. (więcej informacji)

Ciasteczka (cookies) to małe pliki tekstowe, które zapisane na twoim komputerze ułatwią przeglądanie stron WWW. Ta strona używa plików cookies w celach statystycznych oraz funkcjonalnych. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące cookies. Obowiązek poinformowania cię o ciasteczkach nakłada ustawa z dnia 16 listopada 2012 r. o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne oraz niektórych innych ustaw.

Wszystko jasne, zamknij