Przemyślenia

Hanami. Z potrzeby piękna

polskie hanami

Pomyślałam ostatnio, że przydało by się nam takie polskie hanami. Nie mam tu na myśli alkoholowych imprez organizowanych w plenerze, bo te jako takie wychodzą nam chyba całkiem nieźle, a sam aspekt podziwiania kwiatów.

Japończycy wręcz kontemplują pojawiające się kwiaty sakury, a w towarzystwie można czasem usłyszeć dyskusję o wyższości kwiatów wiśni, śliwy lub wisterii nad innymi kwiatami. A jak to wygląda u nas?

 

Hanami judaszowiec (3)
Grecja, półwysep Peloponez. Pod drzewem Judaszowca.

Maj. W pełni rozkwitła wyczekiwana jak co roku wiosna, jednak zapracowani, trochę zmęczeni, wymięci i szarzy nie zawsze zdajemy się to zauważać. Bynajmniej nie jest to kwestia wolnego czasu – przeciętny Tanaka z Tokio jest tak samo zapracowany i zabiegany od przeciętnego Kowalskiego z Warszawy. A jednak w tej całej szarej codzienności brakuje nam tej chwili zachwytu, refleksji nad pięknem, choćby to miała być nieśmiała gałązka oblepiona śnieżnobiałym puchem, który przecież niebawem odfrunie. U Japończyków hanami to element kultury, stały, powtarzający się co roku, w dużej mierze zwyczajnie wyuczony. U nas takiej tradycji po prostu nie ma.

 

polskie hanami
Kwiaty wiśni pikowanej w ogrodzie botanicznym we Wrocławiu.

 

Kwiaty wiśni pikowanej w ogrodzie botanicznym we Wrocławiu.

 

Kwiaty wiśni pikowanej w ogrodzie botanicznym we Wrocławiu.

 

Wszystko zaczyna się od nas samych

Umiemy dostrzec piękno od święta, ale brakuje nam piękna w życiu codziennym. Sypiące się kamienice, reklamy wielkoformatowe wrzeszczące z każdej strony, otumaniająca jazda metrem to nasza codzienność, konieczność i wybór, który często zamyka nam oczy na to, co jest dookoła. Nie trzeba przecież iść do galerii sztuki, wystarczy po prostu podnieść wzrok znad książki lub telefonu. Dlaczego turyści i przyjezdni zazwyczaj dostrzegają więcej? Bo są w nowym miejscu i nie tracą świeżości spojrzenia, nie zdążyli jeszcze przywyknąć i przyzwyczaić się. Najpewniej wyjadą zanim to się stanie.

BaMariensztat w bielirdzo mnie cieszy, że od kilku lat moja komórka zyskała tak nietypową kiedyś dla telefonu funkcje robienia zdjęć. Powiem więcej, gdyby lustrzanka była mniejsza i lżejsza, chętnie nosiłabym ją wszędzie w torebce. Wracałam dziś do domu tą samą drogą, co zawsze. Przy starych kamienicach na Mariensztacie kwitną właśnie śnieżnobiałe, stare drzewa. Zatrzymałam się, wyciągnęłam telefon, zdjęcie widzicie obok. Myśl o potrzebie polskiego hanami nie dawała mi jednak spokoju przez całą dalszą drogę (dlatego musiałam wam o tym napisać, by się od niej uwolnić 😉 ). Już przed samym domem zobaczyłam trzy kwitnące drzewa. Wszystkie trzy były różowe, ale gałąź jednego z nich kwitła na biało. Pomyślałam, że to wstyd, że stoją tu przecież nie od wczoraj, a jednak ja pierwszy raz je widzę…

W maju we wszystkich sadach znów rozkwitły jabłonki.
Czy taki kwiat jabłoni nie mógłby stać się polską sakurą? Czy można odmówić mu urody?

 

Hanami jabłonki
Mariensztat, Warszawa. Jabłonie ozdobne kwitnące w centrum stolicy.

 

Mariensztat, Warszawa. Jabłonie ozdobne kwitnące w centrum stolicy.

 

polskie hanami
Mariensztat, Warszawa. Jabłonie ozdobne kwitnące w centrum stolicy.

Izabela

Jeśli podoba Ci się ten wpis,
poleć go swoim znajomym, proszę 🙂

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Psst... na tej stronie dostaniesz ciasteczko. (więcej informacji)

Ciasteczka (cookies) to małe pliki tekstowe, które zapisane na twoim komputerze ułatwią przeglądanie stron WWW. Ta strona używa plików cookies w celach statystycznych oraz funkcjonalnych. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące cookies. Obowiązek poinformowania cię o ciasteczkach nakłada ustawa z dnia 16 listopada 2012 r. o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne oraz niektórych innych ustaw.

Wszystko jasne, zamknij